Tillie Klimek. Czarna wdowa…

Tillie Klimek. Czarna wdowa amerykańskiej Polonii

Tillie Klimek lubiła karmić ludzi. „Następnym, dla którego chcę ugotować obiad, jesteś Ty”, mówiła do aresztującego ją oficera chicagowskiej policji. Szczęśliwie dla funkcjonariusza, Tillie nie zdążyła spełnić swojego życzenia, chociaż do końca procesu wierzyła, że zostanie uniewinniona. Dlatego tak zdziwił ją wyrok, którego nigdy wcześniej nie usłyszała żadna kobieta w hrabstwie Cook County.

Polska seryjna trucicielka, czarna wdowa, mistrzyni dań ze szczyptą arszeniku. Tillie Klimek była postrachem Polaków w Chicago. Przez lata ukrywała swoje zbrodnie, rodacy naiwnie wierzyli jej, że potrafi przewidywać śmierć bliskich. W istocie z ogromną precyzją planowała każde morderstwo. Zawsze wybierała polskich mężczyzn, nie oszczędzając przy okazji ich krewnych, własnej rodziny i sąsiedztwa. Wraz ze swoją wspólniczką otruła 20 osób, przynajmniej tyle ofiar udało się z nią powiązać. Ostatecznie została skazana tylko za jedno morderstwo. Dlaczego zabijała?

Medium w Polish Downtown

Tillie urodziła się w Polsce jako Otylia Gburek. Do Stanów wyemigrowała ze swoimi rodzicami, kiedy miała zaledwie rok. Podobnie jak większość polskiej populacji na początku XX wieku, rodzina Gburków osiedliła się w okolicy Near Northwest Side, w historycznej już dzielnicy Chicago zwanej Polish Downtown, będącej najstarszym politycznym i kulturalnym centrum życia amerykańskiej Polonii. To tam dorosła Tillie zmieniała miejsca zamieszkania wraz z kolejnymi prostodusznymi małżonkami i konkubentami. Tam też rozpoczęła przestępczą karierę od zbudowania swojej ezoterycznej legendy i zakończyła ją w atmosferze społecznej paniki, która ogarnęła całe środowisko polonijne.

Tillie swojego pierwszego męża poślubiła około 1890 roku. Przeżyli razem blisko ćwierć wieku. Józef Mitkiewicz zmarł wskutek problemów z sercem. Jego śmierć nie była całkowicie niespodziewania, choć okoliczności tego zdarzenia wprawiły najbliższe otoczenie Tillie w niemałe zdziwienie. Kilka tygodni wcześniej kobieta opowiadała znajomym z sąsiedztwa o swoim śnie, w którym widziała martwe ciało męża w konkretnym dniu w przyszłości. Dzień ten był dniem, w którym zmarł Mitkiewicz.

Parapsychologiczne zdolności wdowy były doprawdy uderzające, podobnie jak towarzyszący im pech. Po dwóch miesiącach od śmierci pierwszego męża Tillie poślubiła kolejnego mieszkającego w okolicy Polaka, Jana Ruskowskiego. Drugi mąż szybko padł ofiarą proroczych snów Tillie, jego śmierć nadeszła precyzyjnie w wyznaczonym przez Gburek terminie. Podobny los spotkał również konkubenta Tillie, Józefa Guszkowskiego. Obaj mężczyźni zmarli jeszcze w 1914 roku.

Trumna z przeceny i zdrowy mężczyzna

Kolejnym mężem Tillie został Franciszek Kupczyk. Małżonkowie zamieszkali w mieszkaniu przy 924 N. Winchester, w którym wcześniej Tillie mieszkała ze swoim (drugim już) konkubentem pod nazwiskiem „Meyers”. O tym ostatnim wiadomo niewiele, zniknął w nieznanych okolicznościach i w 1923 roku został uznany za osobę zaginioną. Co przewidywalne, w niedługim czasie po ślubie z Kupczykiem Tillie zaczęła opowiadać sąsiadom o snach, które znowu ją prześladują. Z zeznań świadków w czasie późniejszego śledztwa wiemy, że Tillie dosyć otwarcie rozmawiała z Franciszkiem o jego przyszłości. „To nie potrwa już długo” lub „wkrótce umrzesz” były kwestiami często wypowiadanymi przez panią domu.

Tillie, doświadczona wcześniejszymi wydarzeniami, postanowiła nabyć trumnę w okazyjnej cenie (30$) oraz – siedząc przy łożu śmierci Franciszka – wykonać kapelusz żałobny, który był jej znakiem rozpoznawczym w czasie procesu. Absurd całej sytuacji dodatkowo podkreślił fakt, iż Tillie zakupioną trumnę trzymała w piwnicy za zgodą właścicielki domu. Franciszek zmarł w 1921 roku. Jak zeznali świadkowie, tuż po śmierci męża Tillie włączyła gramofon z muzyką taneczną w pokoju, w którym leżało ciało zmarłego męża.

Po śmierci Kupczyka Tillie nie zwlekała długo z kolejnym zamążpójściem. Nowym wybrańcem miał zostać Józef Klimek. W owym czasie reputacja Tillie nie była już najlepsza. Jako wielokrotna wdowa, przewidująca śmierć każdemu ze swoich mężczyzn, stanowiła zagrożenie dla całych rodzin, z którymi decydowała się wiązać. Dlatego bliscy Józefa Klimka wpadli w przerażenie, kiedy ten postanowił wbrew ich sugestiom poślubić Tillie. „Ona jest dobrą kobietą, a ja jestem zdrowym mężczyzną i zamierzam zachować zdrowie na długie lata”, wykrzykiwał Józef łamaną angielszczyzną, próbując przekonać swoją racjonalną rodzinę.

Świeżo poślubieni (1921) małżonkowie zamieszkali w mieszkaniu przy 1453 Tell Place (obecnie 1453 Thomas Street). Państwo Klimek zadecydowali o wspólnocie majątkowej, w przypadku śmierci pozostawiając sobie nawzajem wszelkie dobra. Niedługo po tym Józef zachorował. Dzięki interwencji swojej czujnej rodziny trafił do szpitala, gdzie udało się go uratować. Badania wykazały, że został otruty dużą ilością arszeniku. Jak zeznawał poszkodowany: „Kazała mi się ubezpieczyć na większą kwotę. Niczego nie podejrzewałem, pomimo tego, że zupa i inne posiłki smakowały dziwne. Potem zachorowałem”.

Wysoka kapłanka kliki Sinobrodego

Kiedy plan uśmiercenia Klimka legł w gruzach, Tillie wiedziała, że nie ma innego wyboru jak przyznać się do otrucia Józefa. Tym samym miała nadzieję, że wcześniejsze morderstwa nie zostaną wykryte. Sprawa jednak nieoczekiwanie się skomplikowała, kiedy chicagowska policja zaczęła wnikliwiej analizować ostatnie 10 lat życia Klimek: zwłaszcza jej proroctwa i spore zyski finansowe, które czerpała ze śmierci każdego z małżonków. „Czarna wdowa” szybko została aresztowana, a ciała jej zmarłych partnerów zostały poddane ekshumacji. Jak się okazało, w każdym z nich znaleziono ilość arszeniku, która mogłaby zabić nie jednego, lecz tuzin mężczyzn.

Jednym z głównych motywów, który popychał Tillie do morderstw była chęć wzbogacenia się. Schemat zabójstwa każdego z małżonków zakładał podwyższenie kwoty ubezpieczenia i przepisanie Tillie całego majątku ofiary. Nie jest jednak tajemnicą, że Klimek posiadała także ciekawą zdolność przepowiadania śmierci tym, z którymi była w jakiś sposób skonfliktowana. W tej grupie znaleźli się przede wszystkim sąsiedzi, okoliczne zwierzęta, kobiety, o które była zazdrosna oraz konkubenci, którzy ośmielili się ją porzucić. Wszyscy ginęli w ten sam sposób: chorowali po zjedzeniu czegoś, co podała im Klimek.

Sprawa Tillie zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, wraz ze wzrostem domniemanych ofiar trucicielki oraz… zwiększeniem grupy kobiet podejrzanych o morderstwa swoich mężów. Badając wieloletnie otoczenie Klimek, policja odkryła wiele niewyjaśnionych zgonów żonatych mężczyzn w Polish Downtown. Dowody w sprawie zaczęły świadczyć o tym, że Tillie Klimek nie była samotną trucicielką. Coraz więcej kobiet było zatrzymywanych za zabójstwa swoich mężów, a o Klimek zaczęto mówić w środowisku chicagowskiej Polonii jako o „wysokiej kapłance kliki Sinobrodego”.

Po wielu aresztowaniach i niemal tak samo licznych zwolnieniach kobiet polskiego pochodzenia, śledztwo wykazało, że Tillie miała jedną „pewną” wspólniczkę, swoją kuzynkę: Nellie Kulik.

Tillie, Nellie i „trutka na szczury”

Dwukrotnie zamężna Nellie Kulik była matką 13 dzieci. Tillie twierdziła, że kiedy miała już dosyć swojego trzeciego męża, Franciszka, to Nellie dała jej „trutkę na szczury” – arszenik. Tym samym zasugerowała, że cała trucicielska inicjatywa wyszła ze strony Kulik. Większość ofiar, które zostały otrute, należała do rodziny lub sąsiedztwa Nellie i Tillie. W 1923 roku w czasie procesu kobiety zostały oskarżone o otrucie 20 osób, z czego 13 ofiar było śmiertelnych, 7 osób przeżyło. Nie wszystkie otrucia zostały kobietom udowodnione. Głównym świadkiem w procesie był Józef Klimek, ostatni mąż i ofiara Tillie. Jego historia pozwoliła odtworzyć główny schemat działania Tillie. Klimek był stopniowo, przez długi okres czasu, podtruwany arszenikiem, który żona dodawała mu do posiłków.

Wszystkie ofiary zmarły lub zachorowały wskutek spożycia zatrutego pokarmu. Wśród nich znaleźli się m. in: mąż Nellie Kulik – Jan Sztrymer, jej córka Zofia, syn Benjamin i wnuczka Dorota. Inny syn Kulik, Jan, przeżył i zeznawał w procesie przeciwko matce.

Pokrewieństwo i relacje łączące obie kobiety ze wszystkimi ofiarami nie ułatwia zrozumienia motywów ich postępowania. Co więcej, przed ogłoszeniem wyroku kobiety były przekonane, że zostaną uniewinnione. Do końca procesu trucicielki odpierały stawiane im zarzuty. Jak pisał dziennik „Joplin News Herald” 26 lutego 1923 roku, relacjonując przebieg procesu: „W natłoku gwałtownie wypowiadanych sylab, raz po polsku, raz po angielsku, na przemian błagalnie lub bluźnierczo i mściwie, obie kobiety nie przyznawały się do winy”.

Oskarżyciel widział je ze stryczkiem na szyi. Morderczynie nie zostały jednak powieszone, lecz otrzymały karę dożywocia, która nigdy wcześniej nie została wymierzona żadnej kobiecie w hrabstwie Cook County. W czasie wspólnego pobytu w więzieniu ulubionym zajęciem Tillie – znanej z chorego poczucia humoru – było prześladowanie Nellie i wmawianie jej, że zostanie zabrana z celi i powieszona. Role jednak się odwróciły. Pomimo tego, że własne dzieci zeznawały przeciwko Nellie, po roku wyszła ona na wolność. Tillie zmarła w więzieniu 20 listopada 1936 roku.

https://wiadomosci.onet.pl/na-tropie/czarna-wdowa-amerykanskiej-polonii/b054m

#seryjnimordercy
#ciekawostki
#usa

O przetrwaniu w ekstremalnych…

O przetrwaniu w ekstremalnych warunkach, czyli historia twórcy komory dekompresyjnej

Znaczną część wiedzy, jaką obecnie dysponujemy na temat funkcjonowania w warunkach zmiennego ciśnienia, zawdzięczamy niezwykłemu teamowi badaczy, ojcu i synowi. John Scott Haldane (ojciec) i J.B.S. Haldane (syn) tworzyli niezwykłą parę ekscentryków. Starszy Haldane urodził się w 1860 roku w arystokratycznej szkockiej rodzinie (jego brat był wicehrabią Haldane), lecz spędził większość swojej kariery we względnie skromnych warunkach jako profesor fizjologii w Oksfordzie. Był znany z roztargnienia.

„Pewnego dnia jego żona posłała go na piętro, by się przebrał na przyjęcie. Gdy nie zjawił się z powrotem, znaleziono go śpiącego w łóżku. Obudzony tłumaczył się, że w pewnym momencie zorientował się, iż stoi na pół ubrany w sypialni, więc uznał, że pora iść spać.”

Wakacje spędzał w Kornwalii, badając tęgoryjce występujące u górników. Opracował ponadto metodę stopniowego wynurzania się, polegającą na stosowaniu przystanków dekompresyjnych umożliwiających uniknięcie krzywików (choroba dekompresyjna, kesonowa). Jego zainteresowania rozciągały się na całą fizjologię, od badań choroby wysokościowej u wspinaczy po problemy udarów cieplnych na obszarach pustynnych. Szczególnie interesowały go skutki działania gazów toksycznych na ludzki organizm. Aby dokładnie zrozumieć, w jaki sposób tlenek węgla zabija górników, metodycznie truł sam siebie, precyzyjnie odmierzając dawki i badając próbki własnej krwi. Przestał dopiero wtedy, gdy znalazł się na granicy utraty koordynacji ruchowej, a poziom nasycenia jego krwi tlenkiem węgla osiągnął 56%.

Syn Johna Haldane’a, Jack, był równie utalentowany i co najmniej tak samo ekscentryczny jak ojciec. Niemal od urodzenia interesował się pracą ojca – gdy miał trzy lata, słyszano go, jak ze zniecierpliwieniem w głosie pyta ojca: „Ale czy to jest oksyhemoglobina czy karboksyhemoglobina?”. Jako nastolatek wspólnie z ojcem wykonywał próby z gazami i testował maski gazowe; zakładali je na zmianę, sprawdzając, po jakim czasie stracą przytomność.

J.B.S. Haldane nie miał wprawdzie formalnego wykształcenia w dziedzinie nauk ścisłych (ukończył studia klasyczne w Oksfordzie), lecz na swój sposób był błyskotliwym naukowcem, pracując głównie na rzecz brytyjskiego rządu w Cambridge. Haldane odegrał główną rolę w połączeniu darwinowskich zasad ewolucji z genetycznymi pracami Mendla, w wyniku czego stworzył coś, co genetycy nazywają syntetyczną teorią ewolucji lub neodarwinizmem.

Zapewne jako jedna z nielicznych istot ludzkich młodszy Haldane uznał pierwszą wojnę światową za „przyjemne doświadczenie” i bez skrępowania przyznał się, że „z przyjemnością korzystał z możliwości zabijania ludzi”. Napisał 23 książki i ponad 400 artykułów naukowych.

Jego ojciec interesował się głównie górnikami i zatruciami, natomiast obsesją młodszego Haldane’a stała się ochrona nurków i marynarzy z okrętów podwodnych przed niepożądanymi konsekwencjami długotrwałego przebywania pod wodą. Z pomocą admiralicji nabył komorę dekompresyjną, którą nazwał „kotłem ciśnieniowym”. Był to metalowy cylinder, w którym można było zamknąć troje ludzi i poddawać ich rozmaitym testom, na ogół bolesnym i prawie zawsze niebezpiecznym. Ochotnicy byli poddawani między innymi takim torturom, jak siedzenie w lodowatej wodzie i oddychanie w „anormalnej atmosferze” lub raptowne zmiany ciśnienia.

W jednym z eksperymentów Haldane wykonał na sobie samym symulację niebezpiecznie szybkiego wynurzenia, aby się przekonać, jakie będą konsekwencje. Eksplodowały plomby dentystyczne w jego uzębieniu. Komora była prawie całkowicie dźwiękoszczelna, osoby zamknięte w środku mogły porozumiewać się z zewnętrznym światem wyłącznie w ten sposób, że stukały w ścianę komory lub przekazywały pisemne informacje przez małe okienko.

Przy innej okazji, gdy Haldane testował na sobie wysokie poziomy tlenu, doprowadził do tak silnych konwulsji, że uszkodził sobie kilka kręgów. Dolegliwości płuc były na porządku dziennym, podobnie jak uszkodzenia bębenków usznych. W jednym ze swoich esejów Haldane pocieszająco wspomniał, że „bębenki zazwyczaj się goją; jeżeli nawet pozostaje otwór, to częściową głuchotę kompensuje możliwość wydmuchiwania dymu przez rzeczone ucho, co stanowi atrakcję towarzyską”.

Niezwykłe w tym wszystkim było nie tyle to, że dla dobra nauki Haldane był gotów narażać samego siebie na ryzyko i wynikające stąd dolegliwości, ile to, że nie miał zahamowań przed zamykaniem w komorze swoich kolegów ani nawet swoich bliskich. Jego żona została kiedyś poddana symulowanemu wynurzeniu, w wyniku którego doznała trwającego trzynaście minut ataku konwulsji. Gdy w końcu przestała się miotać na podłodze, postawiono ją na nogi i odesłano do domu, żeby zajęła się obiadem.

Jedno z wielu zainteresowań Haldane’a stanowiło tak zwane zatrucie azotowe. Z powodów, które nadal są słabo rozumiane, na głębokościach przekraczających około 30 metrów azot staje się silnym środkiem odurzającym. Znane są przypadki, gdy pod wpływem azotu nurkowie proponowali swoje węże z powietrzem przepływającym rybom lub próbowali zrobić sobie przerwę na papierosa. Dość powszechne są także raptowne zmiany nastroju. Przyczyna odurzenia nawet dzisiaj stanowi zagadkę. Istnieją przypuszczenia, że jest taka sama jak w przypadku zatrucia alkoholowego, lecz nie wiemy zbyt dokładnie, co powoduje ten rodzaj zatrucia.

[ukłony w stronę pana Billa Brysona i jego „Krótkiej historii prawie wszystkiego”]

#ciekawostki #historia #nauka #gruparatowaniapoziomu #fizyka #chemia

Tablica upamiętniająca Irenę…

Tablica upamiętniająca Irenę Szewińską w szkole w Łomiankach. Doskonałe.

https://www.wykop.pl/link/4659655/w-szkole-w-lomiankach-odslonieto-tablice-upamietniajaca-irene-szewinska/

#sport #lekkoatletyka #polska #ciekawostki #humorobrazkowy

Przyrost robotów…

Przyrost robotów przemysłowych między 1993 a 2016 Europa + Afryka Płn. (wniosek: w Polsce jeszcze sporo do nadrobienia)

Obserwuj #infog – codziennie ciekawa infografika/wykres/mapa (gospodarka, technologia, społeczeństwo)

#technologia #automatyka #robotyka #ciekawostki #gospodarka #polska

ALYPIUS I GLADIATORZY Święty…

ALYPIUS I GLADIATORZY

Święty Augustyn (354-430 n.e.) przytacza historię niejakiego Alypiusa, młodego chrześcijanina, który został zaciągnięty przez swoich towarzyszy na pokaz walki gladiatorów wbrew swoim przekonaniom. Uważał on, że tego typu rozrywka jest barbarzyńska i wbrew naukom Chrystusa.

Alypius w Rzymie znalazł się za sprawą rodziców, którzy wysłali go do szkoły prawniczej. Młodzieniec miał ponoć wrażliwą osobowość i perspektywa oglądania krwawych walk gladiatorów w Koloseum go przeraziła.

Ostatecznie zgodził się, jednak uparł się że nie otworzy oczu. W pewnym momencie na arenie jeden z gladiatorów padł na ziemię, będąc rannym. Na widowni zapanował olbrzymi hałas, który dowodził wielkich emocji. Alypius nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości otworzył oczy, aby ujrzeć co też się stało.

Ponoć od tego momentu Alypius był wielkim miłośnikiem walk gladiatorów. Święty Augustyn żali się, że bardziej ucierpiała dusza jego towarzysza, niżeli ciało rannego gladiatora.

https://www.imperiumromanum.edu.pl/ciekawostka/alypius-i-gladiatorzy/

#archeologia #imperiumromanum #historia #liganauki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostkihistoryczne #rzym #ciekawostki

————————————————————————————–
Podobają Ci się treści? Wesprzyj IMPERIUM ROMANUM!
https://www.imperiumromanum.edu.pl/dotacje/

31/100 Czy wiesz, że koty…

31/100 Czy wiesz, że koty rosną głównie we śnie? Ale nie tylko dlatego sen jest taki ważny dla mruczków. Koty są prawdziwymi mistrzami w zasypianiu – potrafią zasnąć w każdym miejscu, w każdej pozycji ciała, po prostu każda sytuacja jest dobra, by zasnąć. Uwielbiają sen. Więcej od nich śpią tylko nietoperze i oposy.

Koty przesypiają około 16 godzin na dobę, starsze – mogą spać nawet 20 godzin dziennie. Nawyk spania wynika z fizjologii kota. W naturze koty muszą polować, aby jeść. Gonienie i zabijanie zdobyczy spala bardzo dużo energii – kot śpiąc pomiędzy posiłkami, oszczędza tę niezwykle cenną do przeżycia energię, zachowując ją do momentu polowania.

Znakomita część kociego spania to tak naprawdę drzemka. Koty w stanie drzemki oszczędzają energię i odpoczywają, jednak są w trybie czuwania – mogą w każdej chwili się obudzić. Wynika to z kociego instynktu, każe mu być czujnym i zawsze gotowym do pogoni za ofiarą.

Kocie uszy drgają i obracają się w kierunku odgłosów, oczy natomiast są na wpół otwarte. Koty mogą zapadać w drzemkę praktycznie w każdej pozycji, także siedząc.

A oto 7 ulubionych pozycji do spania dla kota:
– ślimaczek, lub też kłębuszek
– chlebek, czyli łapki zwinięte pod tułowiem
– sfinks, z wyciągniętymi przednimi łapkami
– foka, z podwiniętymi przednimi łapami, a tylnymi wyciągniętymi
– puma, na boczku
– świderek, wykręcony
– plecki, pokaz zaufania i pełnia relaksu.

#100kocichciekawostek #koty #ciekawostki #zwierzaczki

Wstawiam zdjęcie pająka,…

Wstawiam zdjęcie pająka, który siedzi w rogu ściany, jednocześnie sprawiając wrażenie jakby siedział na zewnętrznej krawędzi np. sześcianu

#iluzja #ciekawostki #pajaki #zdjecie #niemoje

Według wskaźnika jakości…

Według wskaźnika jakości powietrza opracowanego przez Numbeo, który uwzględnia 102 kraje, Chiny były 12 krajem z najgorszą jakością powietrza na świecie w połowie 2018 roku. Wskaźnik ten dla Chin wyniósł 83,08 i był ósmym najwyższym w całej Azji.

Najczystsze powietrze według tego rankingu było w Finlandii (12,19), Islandii (15,55) oraz Estonii (18,05).

Inne kraje:
Niemcy – 28,15
USA – 32,26
Japonia (kraj z najlepszym powietrzem w Azji) – 35,96
UK – 38,45
Hiszpania – 38,59
Francja – 41,04
Polska – 52,15
Korea Południowa – 53,40

https://www.numbeo.com/pollution/rankings_by_country.jsp

Na załączonej mapce możecie zobaczyć jak wygląda aktualny stan powietrza (w oparciu o AQI USA) w Pekinie (1) w porównaniu do Warszawy (2), Helsinek (3) oraz Fukuoki (4).

Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi wpisami to zapraszam do obserwowania #wielkismogchinski.

#gruparatowaniapoziomu #smog #chiny #warszawa #finlandia #ciekawostki

Zasubowaliście juz #pewdiepie…

Zasubowaliście juz #pewdiepie https://www.youtube.com/user/PewDiePie ? Hinduski kanał rozrywkowy wkrótce przebije go liczbą subskrybentów, ale możemy pomóc Felixowi być numerem 1 do końca grudnia, kiedy to osiągnie kolejny kamień milowy, a konkretnie 6 rocznicę bycia niepokonanym youtuberem. Zachęcam do subowania, namawiania znajomych, rodziny, przyjaciół, #rozowepaski #niebieskiepaski @m__b ciebie też namawiam. Niedługo inny znany youtuberem MrBeast zamierza ruszyć z kolejną już akcja wspierającą Felixa i ma to być coś dużego. W międzyczasie tseries rośnie w zatrważającym tempie i to tylko kwestia dnia lub dwóch, zanim go przegonią. Wykop również może przyłączyć się do akcji, która połączyła internet ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Polecam również obserwować wątki na ten temat na reddicie.

#tseries #internet #youtube #youtuberzy #socialmedia #swiat #ciekawostki #szwecja #anglia #indie #memy #heheszki #wykopefekt #bitchlasagne #bollywood

30/100 Ailouros z języka…

30/100 Ailouros z języka greckiego oznacza kota. A zatem ailurofobia i ailurofilia znaczą po polsku – odpowiednio lęk przed kotami i miłość do kotów. Analogicznie: Ailurofob to osoba, która kotów się boi, ailurofil koty darzy miłością. Inna nazwa tej fobii to felinofobia.

Ailurofobia powoduje przesadne reakcje zaniepokojenia i trwogi, pomimo świadomości o irracjonalności własnego lęku i zapewnień, że obiekt strachu nie stanowi realnego zagrożenia. Cierpiący na ailurofobię może nie tylko odczuwać lęk przed samymi zwierzętami, ale także zdjęciami i obrazkami przedstawiającymi koty, lub literaturą o podobnej tematyce i wszystkim co może kojarzyć im się z kotami. Fobii takiej towarzyszą uczucia obrzydzenia lub wstrętu, a także stany smutku i depresji. Osoby cierpiące na ailurofobię zazwyczaj zdają sobie sprawę, iż ich lęk jest irracjonalny. Wiedzą, że np. obrazek przedstawiający kota jest niegroźny, ale mimo to się go boją. Często wstydzą się swojej słabości (przez co fobia może się pogłębiać) albo boją się swoich reakcji, np. wyobrażają sobie, że widząc kota w miejscu publicznym, zaczną krzyczeć, piszczeć, mdleć czy uciekać. Fobia może mieć różne natężenie-od płytkiego lęku aż po bardzo silny i intensywny, uniemożliwiający normalne funkcjonowanie.
W idealnych warunkach leczenie fobii powinno polegać na wielokrotnym, coraz intensywniejszym, ale bezpiecznym kontakcie osoby z przedmiotem lęku.

Na ailurofobię cierpiał m.in. Napoleon Bonaparte, a innymi osobami prawdopodobnie dotkniętymi tą fobią byli Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Czyngis Chan, Mussolini i Hitler.

Za to definicja ailurofilii jest zadziwiająco krótka, oznacza bowiem ogromną sympatię do kotów 🙂

Sławnych miłośników kotów nie brakowało, a do największych należeli:
Leonardo da Vinci, fascynowała go zwinność i „elastyczność” kotów, której trudno szukać u innych zwierząt, wykonał wiele szkiców kotów.
Wolfgang Amadeusz Mozart, który znudzony próbami miauczał 🙂
Pablo Picasso, właściciel kilku kotów, który kiedy któregoś dnia zobaczył nierówną walkę między kotem a ptakiem. Scena starcia zafascynowała go na tyle, że postanowił na jej podstawie stworzyć obraz. Inspirowany obserwacjami „Kot łapiący ptaka” był reakcją artysty na sytuację polityczną Hiszpanii. Chodziło o dojście do władzy generała Franco.
Salvador Dali, który miał kolumbijskiego ocelota, zwanego Babou.
Freddie Mercury, który podobno posiadał aż 10 kotów, a kotom zadedykował album Mr. Bad Guy i piosenkę Delilah.

#100kocichciekawostek #koty #zwierzaczki #ciekawostki

2 warszawskie przedwojenne…

2 warszawskie przedwojenne autobusy miejskie, rok 1938. Po lewej 10 letnia francuska Somua po prawej roczny Chevrolet 183FS.
Rożnica w wyglądzie tych autobusów daje do myślenia, od razu widać, który jest starszy, a który nowszy. Założe się, że większosć ludzi uważa okres przedwojenny za jednolity w przypadku designu takich pojazdów, a typowy przedwojenny autobus wyobraża sobie jako bardziej zbliżony do tego starszego.
Co ciekawe część autobusów Somua przeżyła powstanie warszawskie i jeździła po stolicy do 1949, przez długi czas był to najdłużej eksploatowany model autobusu w historii Warszawy(21 lat, 1928-1949). Dopiero Ikarus 280 pobił ten rekord, bo jeździł po Warszawie przez 35 lat(1978-2013)
Zdjęcie z NAC.
#komunikacyjneciekawostki #warszawa #historia #ciekawostki #komunikacjamiejska

#ikea #szwecja #ciekawostki…

#ikea #szwecja #ciekawostki

Dzisiaj nieco dłuższy, przetłumaczony artykuł o redukcjach etatów IKEA.

pokaż spoiler tłumaczyłem to trochę na szybko, więc za ewentualne małe błędy przepraszam.

Zapraszam do obserwowania lub czarnolistowania #gloszpolnocy

——————————————————————————————————————————————————————-

Ikea redukuje 7500 miejsc pracy na całym świecie – setki etatów zagrożonych w Skanii

Blisko 500 miejsc pracy w Skanii jest zagrożonych po dzisiejszym ogłoszeniu decyzji o zbliżających się wypowiedzeniach w Malmö i Helsingborgu. Dodatkowo zniknie 100 miejsc pracy w Älmhult w ramach programu oszczędnościowego zakładającego globalną redukcję 7500 etatów. Plan oszczędnościowy dotyczyć będzie głównie pracowników sektora usługowego, podczas gdy firma planuje zatrudniać nowych pracowników wraz z powstawaniem nowych sklepów w centrach miast* [ dokładnie autor rozróżnia to na dwa rodzaje sklepów „varuhus” czyli taki nasz dom towarowy i „citybutiker” czyli sklepy miejskie. Akurat w tym kontekście trudno jest oddać różnicę po polsku, więc pozwoliłem sobie na ułatwienie – przyp desen]

Dynamiczne zmiany na rynku detalicznym i przejście z modelu handlu w sklepach stacjonarnych na e-handel zmusza Ingka (właściciela większości sklepów grupy IKEA) do radykalnych rozwiązań i stawienia czoła problemowi.
7500 etatów usługowych zniknie po tym jak koncern zdecydował o cięciu kosztów i przystosowaniu organizacji do wejścia w nowe czasy.

W Szwecji ogłoszono, że redukcja obejmie 650 etatów: 220 w Malmö, 250 w Helsingborgu, 100 w Älmhult i 80 w innych częściach kraju. 1400 w Malmö, 1300 w Helsingborgu 1300 i 2300 w Älmhult – tyle osób pracuje obecnie w oddziałach Ingka, wliczając w to pracowników sklepów w każdym mieście.

– Ikea dobrze się rozwijała w ostatnich latach, ale musimy zrobić miejsce dla zmian w handlu detalicznym, które mają miejsce na świecie i które przychodzą szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdzie klienci na całym świecie zmieniają swoje przyzwyczajenia, mówi Jesper Brodin, dyrektor generalny koncernu Ingka, który zarządza 367 spośród 422 sklepów IKEA.
Ingka kontynuuje jednocześnie swoje inwestycje w nowe rozwiązania, by móc dalej się rozwijać. Częściowo chodzi tu o kanały cyfrowe, które miałyby zwiększyć liczbę transakcji e-handlowych, które obecnie stanowią jedynie kilka procent całkowitej sprzedaży. Częściowo chodzi też o nowe wzory sklepów stacjonarnych, które będą rozlokowane w centrach miast.

Oprócz tego IKEA chce w większym stopniu oferować usługi montażowe, w odróżnieniu od dotychczasowego modelu gdzie klient sam transportuje i montuje meble. Ten model działał dobrze w starych sklepach, ale nie pasuje do wymagań klientów zamawiających przez internet.

– Inwestujemy w możliwości cyfrowych spotkań 24h na dobę, w lepszy ofertę usługową i w fizyczną obecność w centrach miast. Szacujemy, że powstanie 11500 miejsc pracy dzięki naszym nowym sklepom, usługom z możliwością dostawy do domu oraz instalacjom kuchennym – mówi Jesper Brodin dla 8till5.

Fakt, że 7500 pracowników musi opuścić koncern zależy po części od różnych typów kompetencji, a po części od faktu, że usługowcy urośli za bardzo wewnątrz organizacji w ostatnich latach ekspansji Ikea.

– Wspomniane 7500 etatów wpływa częściowo na nasze możliwości globalne, jak i na nasz rynek krajowy. Nie możemy ukrywać, że rozrośliśmy się w ostatnich latach. Nakładanie się zasobów jest dosyć powszechne i doszliśmy do punktu gdzie wykonujemy całkowicie powielająca się pracę. Teraz chcemy być bliżej klientów zamiast pracować nad wewnętrznymi transferami. Potrzebujemy przy tym zmienić nieco nasz wygląd, żeby prowadzić handel detaliczny na wielu płaszczyznach – mówi Jesper Brodin.

Plan oszczędnościowy jest wydarzeniem historycznym w przypadku Ikei.

– To co obecnie przeprowadzamy nie wydarzyło się nigdy wcześniej w Ikea, przynajmniej nie za mojej kadencji. Ale obecnie jesteśmy w samym środku drugiej rewolucji handlowej gdzie klienci dostrzegają zalety i wygodę w możliwości kupowania przez internet, kiedy tylko chcą. Do tej pory nasza ekspansja była przede wszystkim stacjonarna. Teraz będziemy się rozrastać w nowy sposób.

Czy boisz się o przyszłość IKEA?

– Właściwie nie, ale jednocześnie musimy uczciwie przyznać, że nie ma takiej branży, która nie odczuła obecnych zmian i silnego wpływu digitalizacji. Z pokorą patrzymy w przyszłość. Zobaczymy jakie mamy możliwości działania – mówi Jesper Brodin.

Źródło: https://www.8till5.se/2018-11-21/ikea-kapar-7500-tjanster-globalt-hundratals-jobb-hotade-i